środa, 14 lipca 2010

Hiszpania - Holandia, finał Mistrzostw Świata (11.07.07)




Spotkanie Hiszpanów z Holendrami w pewnym stopniu przypominało półfinałowy pojedynek z Niemcami. Obie drużyny wyszły na boisku w ustawieniu 4-2-3-1 z podobnym nastawieniem - Hiszpanie zamierzali prowadzić grę, Holendrzy skupiali się na przeszkadzaniu i swoich szans szukali w kontratakach. Świetnie widać to na poniższym zdjęciu, gdzie znajdujący się jeszcze przed chwilą całą jedenastką za linią piłki zawodnicy natychmiast wychodzą do kontry. 



Nie ulega dla mnie wątpliwości, iż ilość fauli popełnionych przez Oranje nie była przypadkowa, wynikała z przedmeczowych założeń. W tym miejscu chciałem jednak podkreślić wspaniałą wręcz organizację tej drużyny w defensywie. Niemal każdy rywal znajdujący się przy piłce był podwajany, a niejednokrotnie wręcz potrajany, zawodnicy znajdujący się z piłką w bocznych sektorach boiska byli w nich zamykani, Holendrzy fenomenalnie przesuwali się. 



Szczególne wrażenie robiła szybkość z jaką Holendrzy doskakiwali do rywali znajdujących się przy piłce, podziw powinien również budzić fakt, iż udało im się to wykonywać przez 120 minut siódmego pojedynku na mistrzostwach. 


Oranje bardzo znacząco zawężali pole gry, dzięki czemu z jednej strony stwarzali sobie możliwość szybkiego odebrania piłki w środkowej strefie boiska, z drugiej ich linia defensywna grała na tyle wysoko, że była w stanie łapać Hiszpanów (głównie Ville) na spalonym.


Holendrzy w defensywie ustawiali się zazwyczaj 4-4-1-1. W takim wypadku jednym z najważniejszych zadań jest zabezpieczenie przestrzeni między liniami obrony i pomocy, by nie znalazł się w niej żaden niepilnowany zawodnik z piłką. Ze względu na bardzo dużą wymienność pozycji i ruchliwość w ekipie hiszpańskiej nie zawsze się to jednak udawało, najczęściej w ten sektor wchodził ze skrzydła Andres Iniesta. 


Kolejny raz gra Iniesty była wręcz kluczowa dla przebiegu meczu, to właśnie obecność tego zawodnika na boisku pozwalała Hiszpanom panować w środkowej strefie, gdzie wspomagał Busquetsa, Xabiego Alonso, Xaviego i okazyjnie Pedro w rozgrywaniu piłki. Zawodnik Barcelony nie trzymał się kurczowo swojej wyjściowej pozycji, co widać było wielokrotnie.


Pomagał również Iniesta (wraz z Pedro i Villą) w zakładaniu pressingu w środkowej strefie boiska. Wiele mówi się o tym jak wspaniale grają Hiszpanie do przodu, by jednak mieć piłkę trzeba ją najpierw odebrać przeciwnikowi, gracze del Bosque osiągają to bardzo wysokim i agresywnym pressingiem.


Chwaląc wcześniej grę defensywną Holendrów nie można jednak zapominać o Hiszpanach, równie dobrze zorganizowanych, świetnie przygotowanych na powstrzymywanie Van Persiego, Kuyta i Robbena. Zawodnikowi Liverpoolu praktycznie uniemożliwiano przyjęcie piłki przodem do bramki, bardzo często był z nią wypychany daleko od pola karnego przeciwnika. 


Po przeciwnej stronie boiska świetnie byli piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego przygotowani na Arjena Robbena, który praktycznie w każdej akcji był potrajany, do Capdevilli dołączali Puyol, Iniesta, Xabi Alonso, Busquets - znakomicie to funkcjonowało.



Hiszpanie również byli świetnie ustawieni, w przeciwieństwie do holenderskiego 4-4-1-1 w defensywie mieliśmy tutaj do czynienia z 4-1-4-1, co widać poniżej.


W przekroju całego spotkania trzeba jednak podkreślić, iż Hiszpanom nie udało się ustrzec dwóch błędów, które doprowadziły do wyśmienitych sytuacji Robbena. Gdy Holender wchodził na pozycję Van Persiego, jego koledzy natychmiast próbowali prostopadłych piłek, by wykorzystać jego szybkość - dwukrotnie minimalne błędy w ustawieniu dwójki środkowych obrońców Pique Puyol i bierność w środku pola  (był to wyjątek, pomijając to zagranie Busquets znakomicie pilnował Sneijdera) umożliwiło zawodnikowi Bayernu znalezienie się z piłką przed Casillasem.


Przeprowadzone w ciągu spotkania zmiany mało wniosły pod względem taktycznym, obaj szkoleniowcy zdecydowali się na wpuszczenie typowych skrzydłowych w miejsce Pedro i Kuyta, jak również nieco zwiększyli siłę ofensywną środkowych formacji, wprowadzając Van der Varta i Fabregasa w miejsce defensywnych pomocników. Dużo większy wpływ na ustawienie miała czerwona karta otrzymana w dogrywce przez Heitingę. Jego miejsce w środku defensywy zająć musiał Van Bommel - Holendrzy przeszli więc na ustawienie 4-3-2.


Na koniec chciałem jeszcze odrobinę napisać o stałych fragmentach gry, które choć nie były kluczowe, to ze względu na ilość wytworzonych w ich wyniku sytuacji, powinny zdecydować o wyniku. Obie drużyny w obronie zdecydowały się na krycie indywidualne.



I choć żadna z nich nie straciła bramki w wyniku stałego fragmentu gry, to przyznać trzeba, iż funkcjonowało to idealnie. Do sytuacji bramkowych szczególnie często dochodzili piłkarze defensywni, czy to w wyniku dośrodkowania, czy tez sprytnego rozegrania.


Chciałem tu jeszcze pokazać jak cały zespół hiszpański przygotowuje rozegranie rzutu wolnego pod Puyola, ustawienie poszczególnych zawodników ma ułatwić piłkarzowi Barcelony zgubienie kryci ai dojście do bramkowej sytuacji.


Hiszpanie zasłużenie wygrali spotkanie finałowe. Nie bali się presji, grali od początku do końca swoją piłkę - wymieniali setki podań, wychodzili na pozycje, wymieniali się, szukali gry, grali efektownie. Jako jedyna drużyna nie wyrzekli się swojego stylu od pierwszego do ostatniego spotkania - choć w tym miejscu przyznać trzeba, iż nie zaczęli mistrzostw w świetnej formie. Holendrzy, tak jak Niemcy wcześniej, zdecydowali się na wariant zachowawczy, liczyli na kontry. Dysponowali zdecydowanie uboższą ilością wariantów ofensywnych, zbyt duży ciężar gry oparli na Sneijderze i Robbenie. Holandia na tych mistrzostwach pierwszy raz od wielu lat zagrała efektywniej niż efektowniej - dlatego właśnie dotarła aż do finału, tu jednak poległa w starciu z drużyną i efektowną i efektywną.

piątek, 9 lipca 2010

Niemcy - Hiszpania, półfinał Mistrzostw Świata (07.07.2010)

Wracam po dość długiej przerwie - tak jak obiecałem będziecie mieli okazję zapoznać się tutaj z analizami ośmiu ostatnich spotkań Mistrzostw. Postanowiłem jednak zacząć od meczu najbardziej aktualnego, w drugim spotkaniu półfinałowym Mistrzowie Europy zmierzyli się z rewelacją turnieju - reprezentacją Niemiec.


Mieliśmy w tym meczu do czynienia z pojedynkiem drużyn grających popularnym i skutecznym na tych Mistrzostwach ustawieniem 4-2-3-1. Mimo podobnego rozstawienia zawodników na boisku nastawienie obu drużyn było skrajnie odmienne - Hiszpanie prowadzili grę, utrzymywali się przy piłce w ataku pozycyjnym, Niemcy liczyli wyłącznie na kontry. Już na samym początku chciałem zwrócić uwagę na to, że Hiszpanie pierwszy raz w RPA zagrali tak agresywnym i skutecznym pressingiem (na zdjęciu poniżej), można nawet zaryzykować stwierdzenie, że wcielili się w rolę Niemców z poprzednich spotkań.



Wyłączenie z gry Ozila przez Busquetsa spowodowało, iż nasi zachodni sąsiedzi nie byli w stanie przeprowadzić praktycznie żadnej składnej groźnej akcji - zazwyczaj bardzo szybko tracili piłkę. O atakowaniu na poważnie pomyśleli dopiero po stracie bramki, ale o tym później. Odniosłem wrażenie, że niemieckie skrzydła ustawione są nieco bliżej własnej bramki, niż miało to miejsce w poprzednich meczach- to że grał tak Piotr Trochowski zastępujący Muellera nie było dla mnie zaskoczeniem, dużo większa bierność w ofensywie Łukasza Podolskiego już tak - na jego usprawiedliwienie należy uczciwie stwierdzić, że ze względu na niemoc środkowych pomocników nie otrzymywał on wystarczającej ilości piłek.

Schweinsteiger i Khedira mieli w środku pola zdecydowanie mniej miejsca niż w poprzednich spotkaniach - musieli radzić sobie z Xabim Alonso, Xavim, Busquetsem i schodzącymi do środka Iniestą i Pedro. Ze względu na dużą ilość strat w środkowym sektorze Niemcy często decydowali się na grę z pominięciem tej strefy, była ona jednak równie nieskuteczna. 

Nie ulega dla mnie wątpliwości, iż dzięki bardzo agresywnemu pressingowi i ofensywnemu nastawieniu Hiszpanie zdominowali w tym spotkaniu Niemców. Wreszcie zobaczyliśmy, znaną z Mistrzostw Europy, bardzo szybką wymianę piłek, wychodzenie na pozycje, wielką kreatywność, wymienność pozycji. Ustawieni w defensywie 4-4-1-1 Niemcy grali blisko siebie, świetnie się przesuwali, starali się nie zostawiać ani centymetra swobody Xaviemu, podwajając go przy każdej możliwej okazji.


Mimo, że "mózg" hiszpańskiej drużyny potrafi zagrać wyśmienitą piłkę nawet podwajany, na boisku robił wszystko by znaleźć sobie jak najwięcej miejsca- bardzo mu w tym pomagała wymienność pozycji ze strony Iniesty, Pedro i Villi, a także bardzo ofensywne wejścia Capdevilli i Ramosa - Niemcy musieli poświęcać uwagę także innym zawodnikom. Choć linia obrony i pomocy grały na swojej połowie bardzo blisko siebie to często stosował Xavi manewr wejścia między obie formacje, tak by swobodnie zagrać piłkę. 



Trzeba przyznać, że gdy już Xavi  lub Xabi Alonso miał piłkę przy nodze jego koledzy robili na boisku bardzo wiele, by miał jak najwięcej opcji zagrania futbolówki. Widać to na poniższym zdjęciu, gdzie schodzący do środka Pedro i Iniesta dają  możliwość zagrania krótkiej piłki, a z drugiej strony zwalniają boczne sektory boiska, w które wchodzą Capdevilla z Ramosem.



Przy zmasowanej obronie przeciwnika podłączenie się obrońców do akcji ofensywnych często bywa kluczowe. W przypadku Hiszpanów nie mieliśmy do czynienia tylko z kurczowym trzymaniem się linii bocznej boiska, Sergio Ramos wykorzystując ustawienie niemieckich obrońców blisko napastników hiszpańskich wchodził z drugiej linii w pole karne. 


Na powyższym zdjęciu widać, że piłkę dogrywa Xabi Alonso, zawodnik dysponujący chyba najlepszym długim zagraniem w Europie. Wbrew pozorom długi przerzut jest również bardzo przydatny dla zespołów prowadzących grę, również opierających się na szybkiej wymianie krótkich podań - w momencie gdy  duża ilość piłkarzy przeciwnika znajduje się w jednym sektorze boiska przerzucenie ciężaru gry jest na wagę złota.


Bardzo konsekwentnie grający niemieccy obrońcy przez długi czas stawiali skuteczny opór hiszpańskim atakom, zbyt długie prowadzenie piłki przez jakiegokolwiek piłkarza z Półwyspu Iberyjskiego natychmiast skutkowało podwojeniem, w skrajnych przypadkach (zdjęcie) nawet pięciu zawodników doskakiwało do przeciwnika- takie ofensywne zagranie jest bardzo skuteczne jeżeli w swoich szeregach posiada się Leo Messiego, który jest w stanie w ostatniej chwili odegrać piłkę, w meczu półfinałowym ta sztuka nie udawała się jednak Villi.


W najwyższym stopniu opanował za to ten piłkarz zgrania z pierwszej piłki, wyjście na pozycję i gubienie obrońcy. Wklejone poniżej zdjęcie pokazuje akcję, która w całym spotkaniu zrobiła na mnie największe wrażenie - Niemcy w defensywie tworzą dwie idealne linie, jednakże Friedrich zmuszony jest wyjść za cofającym się po piłkę Villą, miejsce w środku obrony próbuje załatać Boateng, co ma dwa skutki - zostawia swój sektor niepilnowany, a także jest spóźniony względem wchodzącego na miejsce Villi Pedro. W międzyczasie były już zawodnik Valencii idealnie z pierwszej piłki zgrywa do swojego nowego klubowego kolegi. 


Mimo, że Hiszpanie w ataku pozycyjnym prezentowali się bardzo dobrze to jedyną bramkę zdobyli po stałym fragmencie gry. Warto podkreślić, iż obie drużyny broniły stałe fragmenty gry inaczej - Hiszpanie kryli indywidualnie, podczas gdy Niemcy ustawienie byli strefą.



Właśnie ustawienie się w strefie podczas stałych fragmentów gry spowodowało, że Niemcy stracili bramkę. Zaryzykuję stwierdzenie, że kryty indywidualnie Puyol nie byłby w stanie tak wyjść do piłki i oddać strzału. Starałem się wybrać najlepszy kadr, by pokazać iż nadbiegający na piłkę z impetem Puyol miał nad obrońcami wielką przewagę wynikającą z ich bierności.


Dopiero po utracie bramki ruszyli Niemcy do ataku, wcześniej nie potrafili nawet przeprowadzić udanej kontry, dwukrotnie wychodząc z własnej połowy dużą ilością zawodników szybko tracili piłkę. Wydaje mi się jednak, że po stracie bramki nie potrafili piłkarze Loewa uspokoić gry, w tym fragmencie zawiódl rozgrywający świetny turniej Ozil, który nie "szukał piłki" W konsekwencji tego rozgrywającym reprezentacji Niemiec w końcówce spotkania był Mertesacker. Zdając sobie sprawę jak absurdalnie to brzmi, wklejam poniżej aż trzy zdjęcia pokazujące sytuacje z 79, 83 i 92 minuty. W żadnej z nich nie widać ruchu Ozila do piłki.


Moim zdaniem Hiszpanie zagrali najlepsze spotkanie turnieju, podczas gdy Niemcy jedno z gorszych. Jeżeli przyjąć, że gra się tak jak przeciwnik pozwala, to bez wątpienia trzeba podkreślić, iż Hiszpanie nie pozwolili Niemcom praktycznie na nic, bardzo agresywnym pressingiem kończyli niemalże każdą akcję rywali. Sami grali bardzo ciekawie, kreatywnie i swobodnie. Widać wyraźnie, że ich forma zwyżkuje.

środa, 30 czerwca 2010

Ruszamy ponownie!

W sobotę była obrona, przedwczoraj i wczoraj egzamin językowy. Wszystko już za mną. Dlatego właśnie wznawiam działalność na blogu - przeanalizuję wszystkie pozostałe mecze Mundialu - zapraszam już od soboty. Obiecuję również szersze podsumowania po Mistrzostwach!

czwartek, 17 czerwca 2010

Poległem

Nie będzie niestety regularnych analiz spotkań fazy grupowej. Ze względu na ogrom obowiązków zmuszony jestem zmienić pierwotne plany - zamiast tego na zakończenie rozgrywek w grupach postaram się przygotować szersze analizy gry ciekawszych drużyn, jeżeli chodzi o fazę pucharową to obiecuję przeanalizować wszystkie spotkania.

wtorek, 15 czerwca 2010

Anglia - USA (12.06.2010) Mistrzostwa Świata, grupa C


Mecz Anglików z Amerykanami był pierwszym przypadkiem na tych mistrzostwach kiedy mogliśmy oglądać obie drużyny grające w ustawieniu 4-4-2. Oba ustawienia miały oczywiście lekkie względem wzorca modyfikacje, które postaram się omówić.


Przeciwko grającym w linii obrońcom USA wystawił Capello grających w pionie Heskeya i Rooneya. Zawodnik Manchesteru bardzo często głęboko cofał się po piłkę, szukał sobie miejsca, rozgrywał lub uderzał.


Jego cofanie się miało jednak jeszcze jeden (zapewne planowany przez trenera) efekt - zazwyczaj wychodził za nim środkowy obrońca (Onyewu) - normalnie lukę po nim powinien zająć jeden z defensywnych pomocników, ale jak pokazała akcja z 4 minuty asekuracja nie działała prawidlowo. Wykorzystał to Gerrard zdobywając bramkę.
Zupełnie odmiennie względem siebie wyglądały angielskie skrzydła - po prawej stronie dynamiczny i przebojowy grający wzdłuż linii bocznej Lennon, na lewej nominalny środkowy pomocnik Milner- choć podkreślić trzeba, iż opuścił on boisko jeszcze w pierwszej połowie, a w jego miejsce wszedł typowy boczny, choć prawonożny pomocnik (Wright Phillips). Choć z dwójki środkowych pomocników więcej zadań ofensywnych miał Gerrard, a defensywnych Lampard to przyznać trzeba, iż obaj bardzo dobrze pracowali na całej długości boiska. Pomijając zdobytą bramkę, obaj często włączali się do akcji ofensywnych, grali prostopadłe piłki i uderzali na bramkę Howarda.

Obrona to para bardzo twardych stoperów - Terry, King i grający bardzo ofensywnie Cole i Johnson. W przypadku Johnsona bardziej adekwatnym określeniem wydaje się być ultraofensywnie - zawodnik ten nie tylko gra wzdłuż linii i dośrodkowuje, często uderza, a nawet bardzo czynnie uczestniczy w rozgrywaniu piłki. Zawodnicy grają w linii, niezbyt często decydują się jednak na pułapki offsajodwe. W trakcie stałych fragmentów gry drużyna Capello, podobnie jak jej rywale,  stosuje krycie indywidualne, dwóch zawodników zabezpiecza dodatkowo pole 5-ciu metrów. 


Nie ukrywam, że z czysto taktycznego punktu widzenia zdecydowanie bardziej podobał mi się stosowany w sparingach wariant z Gerrardem na lewej flance - było to rozwiązanie zarówno bardzo ciekawe jak i skuteczne. Obecny sposób gry Anglików jest bardzo przewidywalny i prosty - odnoszę wrażenie, iż Wayne Rooney nie jest wystarczająco efektywnie wykorzystywany, tak jak i środkowi pomocnicy - ilość piłek granych nad ich głowami była zbyt duża.

Przewidywalna jest również reprezentacja USA - drużyna grająca futbol oparty na konsekwencji i sile fizycznej. Muszę jednak w tym miejscu przyznać, iż jest to drużyna robiąca stały postęp. Jakby na zaprzeczenie tych słów team Boba Bradleya szczególnie na początku tego spotkania popełnił kilka prostych błędów w obronie (zdjęcie nr 2). Później jednak wszystko zaczęło funkcjonować - zawodnicy znakomicie się przesuwali i asekurowali . Amerykańskie skrzydła w osobach Donovana i Bradleya bardzo często wspomagały środkowych pomocników jeszcze bardziej utrudniając przeciwnikom rozegranie piłki. Zdjęcie poniżej, oprócz zawężenia pola gry,  pokazuje również że obaj zawodnicy grali bardzo wąsko.


Mając zabezpieczoną środkową strefę boiska, po wyciągnięciu wniosków z 4 minuty, zaczęli Amerykanie wzajemnie się asekurować, a także przejmować krycie poszczególnych angielskich zawodników - oznacza to, że stali w swoich strefach, nie tworzyły się w nich luki. Boczni obrońcy włączali się do akcji ofensywnych, ale przyznać trzeba, iż robili to sporadycznie, mając przeciwko sobie Cole'a i Johnosona ważniejsze dla nich było zabezpieczenie swoich sektorów boiska. Na poniższym zdjęciu widać ofensywne wejście Bocanegry (następuje ona w idealnym momencie kiedy cała angielska drużyna znajduje się po drugiej stronie boiska).


Wracając jeszcze do wspomnianego na początku Onyewu - widać, iż jest on po poważnej kontuzji, nie czuje jeszcze gry, nie nadąża w kryciu, spóźnia się z wyjściem do przodu (jak widać poniżej popełnia również błędy przy zastawianiu pułapek offsajodwych).


Wobec tego, iż amerykańska drużyna nastawiona była przede wszystkim na obronę dostępu do własnej bramki musiał trener Bradley zdecydować się na silnego napastnika potrafiącego przyjąć piłkę z przeciwnikiem na plecach - trzeba przyznać, że Altidore kilkakrotnie nadspodziewanie łatwo radził sobie z Terrym i Kingiem. Należałoby jednak zdecydowanie więcej oczekiwać od jego współpracy z partnerem w ataku.

Taktyka przyjęta przez Amerykanów okazała się być skuteczna, niewątpliwie w porównaniu do angielskich gwiazd brakuje im jeszcze jakości, jeżeli jednak chodzi o wykorzystywanie potencjału zawodników to w tym elemencie bez wątpienia górują nad wyspiarzami.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Argentyna - Nigeria (12.06.2010) Mistrzostwa Świata, grupa B


Spotkanie Argentyny z Nigerią było pojedynkiem najpopularniejszego obecnie ustawienia 4-2-3-1 z najbardziej klasycznym 4-4-2. Już na wstępie chciałem zaznaczyć, że będę w tym miejscu bronił trenera Maradony. Zgadzam się, że żongluje taktyką, mając jednak tak duży potencjał ofensywny zadanie trenera polega na opracowaniu taktyki, która wykorzysta go w optymalny sposób. Maradona uznał, że takiej taktyki nie znalazł i zdecydował się na zmianę.

Zdecydowanie więcej miejsca w tej analizie poświęcę zespołowi z Ameryki Południowej, gdyż to Argentyńczycy grali, a Nigeria głównie przeszkadzała - wnioski takie można wyczytać również z przedstawionego powyżej schematu. Na wstępie chciałem jeszcze zaprezentowany schemat wesprzeć print screenami. Najpierw nigeryjskie 4-4-2, później argentyńskie 4-3-2-1.



W tym miejscu warto zwrócić uwagę, iż przy wyprowadzaniu piłki dwójka defensywnych pomocników  - Mascherano i Veron grała w pionie, były gracz Manchesteru United był łącznikiem między defensywą, a ofensywą - gdy jednak piłkarze Maradony bronili wspomniana dwójka ustawiona była obok siebie. Moim zdaniem dla argentyńskiego bardzo ofensywnego ustawienia postacią absolutnie kluczową jest Mascherano zapewniający swojej drużynie odpowiedni balans - znakomicie pokazuje to jego ponadprzeciętna ilość odbiorów. Pamiętać należy, że oprócz Higuaina, Di Marii, Messiego, Tevesa i Verona na boisku przebywają także bardzo ofensywnie nastawieni boczni obrońcy Gutierez i Heinze. 

Jeżeli można mówić o jakimkolwiek błędzie w wyborze ustawienia na spotkanie z Nigerią to moim zdaniem należy spojrzeć na pozycję prawego obrońcy- nie ulega wątpliwości, iż charakterystyka Gutiereza jednoznacznie pokazuję przewagę umiejętności ofensywnych nad defensywnymi. Właśnie dlatego zdecydowana większość ataków Nigeryjczyków przeprowadzana była stroną zawodnika Newcastle - trzeba przyznać, że fenomenalnie do akcji ofensywnych podłączał się Taiwo - moim zdaniem najlepszy, oprócz bramkarza, zawodnik drużyny z Afryki. Wspomagany czasem przez Teveza Gutierez nie radził sobie nie ze względu na złe ustawienie, ale brak czysto defensywnych umiejętności. 

Pomijając więc ten sektor boiska gra w obronie Argentyńczyków wyglądała dobrze, kilkakrotnie nie radzili sobie z siłą fizyczną Yakubu, byli jednak dobrze ustawieni i znakomicie ze sobą współpracowali. Środkowi obrońcy mając przed sobą Mascherno mogą się czuć dość pewnie. Liczni komentatorzy zwracali przede wszystkim uwagę na, że właśnie z ustawieniem tej formacji nie poradzi sobie Maradona. Osobiście uważam, że pomijając wystawienie Gutiereza na prawej stronie nie można "boskiemu Diego" nic zarzucić.

Przechodząc do ofensywny, mając tak wielki potencjał w tej formacji Argentyńczycy nadspodziewanie dużo poświęcili czasu na stałe fragmenty gry - trzeba przyznać, że ich repertuar jest bardzo urozmaicony i już w pierwszym meczu zebrali tego plony. Poniższe zdjęcie pokazuje bramkę zdobytą przez Gabriela Heinze (pozwoliłem sobie zaznaczyć, jak wiele wolnego miejsca miał piłkarz OM).


Jak widać na tym ujęciu Nigeryjczycy stosują przy rzutach rożnych krycie strefowe, jeszcze lepiej widać to tutaj:


Argentyńczycy po stałych fragmentach gry stworzyli sobie dużo bramkowych okazji, na bramkę Nigerii uderzali między innymi Samuel i Messi. Ten drugi uczynił to po bardzo sprytnie rozegranym rzucie wolnym.


Również w defensywie wyglądały stałe fragmenty gry w wykonaniu Argentyńczyków bardzo dobrze- imponująco wyglądały ich szybkie wyjścia właśnie po rzutach rożnych. Poniżej zdjęcie ilustrujące sytuację 4 vs 2 będące wynikiem przejęcie piłki po kornerze.


Oczywiście nie były stałe fragmenty gry jedyną bronią Argentyńczyków w tym spotkaniu. Grający za plecami Higuaina Teves, Messi i Di Maria często wchodzili z głębi w pole karne tworząc niebezpieczne sytuacje. Zdecydował się Maradona na ustawienie Messiego centralnie za napastnikiem, a nie tak jak wcześniej w bocznym sektorze boiska - gracz Barcelony pełnił więc rolę rozgrywającego. Ma on jednak jedną cechę, która wyróżnia go na tle innych rozgrywających - genialny wręcz drybling. Stwarzał sobie więc najskuteczniejszy piłkarz tego sezonu liczne sytuacje po indywidualnych rajdach. Stosował też zagranie znane z Camp Nou, gdy duża liczba zawodników przeciwnika podchodziła do niego podawał do wolnego kolegi.


Stosują również Argentyńczycy zagranie znane nam z Murci, wymieniając zagrania z pierwszej piłki na bardzo małej przestrzeni, w chwili gdy w ich pobliżu znajduje się znacząca ilość piłkarzy Nigerii  (w tym przypadku 8) przerzucają piłkę w inny sektor boiska, by stworzyć tam przewagę liczebną.


Chciałem jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz, ustawienie Messiego tuż za napastnikiem w naturalny sposób spowodowało, że ustawienie środkowych pomocników reprezentacji Nigerii było bardzo głębokie (musieli być blisko zawodnika Barcelony), co powodowało bardzo duże odstępy między dwoma napastnikami a pomocnikami w środkowej strefie- będąc przy piłce Mascherano (w tym przypadku) lub Veron mieli więc bardzo dużo miejsca.


Grające bardzo blisko siebie nigeryjskie linie obrony i pomocy bardzo fajnie się przesuwały, zawodnicy doskonale wiedzieli co robić i gdzie stać. Nie ulega jednak wątpliwości, iż brakowało drużynie z Afryki jakości by nawiązać równą walkę z Argentyną. Tylko nieskuteczności Higuaina i genialnej postawie Enyeami zawdzięczają zawodnicy trenera Lagerbacka tak niską porażkę.